Idą święta, a nawet spadł śnieg!
Wszyscy się radują, kupują
najbliższym prezenty, cieszą się z nadchodzących wydarzeń.
- Ty Józek!! SŁYSZAŁES?!
- Co?
- Jak to co!
- No co jest kurwa, spie!
- Jezus się rodzi PONOWNIE!
I tak już od 2010 lat..
A teraz trzeba iść do sklepu.
Kupić jedzenie, picie, nikomu nie
potrzebne głupoty.
- Ty Józek!
- Co znowu...
- A wzięliśmy wszystko na święta?
- Dawaj lecim po liscie
- Faja?
- Jest!
- Wóda?
- Jest!
- Browary?
- Są!
- Brakuje 9..
Wigilia po polsku, czyli wódy nie może
zabraknąć.
Prawdziwy polak w post czy jakieś inne
święta może mięsa nie jeść, wymaga tego od niego religia. Ale
co się dzieje, gdy zbraknie wódki?
- Polej Józiu
- Ty... Franek, nie wiem jak to powiedzieć
- Co?
- Noo.. WÓDY zbrakło!
- Spoko Józiu, idziemy do Zenka!
Wigilia! Czyli udawajmy ze jesteśmy
normalną rodziną...
Każdy każdemu życzy jak najlepiej,
dzieli się opłatkiem, i stara się być miłym.
„Stara się” jak to ładnie brzmi.
Sztuczność to mało powiedziane, te same formułki wymawiane od
lat...
- Józiu... Ja Ci zdrowia życzę, i żebyś miał no tego... dużo pieniędzy, szczęscia i czego sobie jeszcze zapragniesz
- Franiu, Ja tobie najlepszego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz